Wkrocz w okopy Wielkiej Wojny.
- Na pozycje! – warknął Kurt. Linia złamała się, rozsypała, gdy żołnierze zaczęli ustawiać się przy drabinkach. Widać było, że część odsuwa się od nich jak najdalej, podczas gdy inni z pewną desperacją przepychają się jak najbliżej. „Chcą mieć to już za sobą”, pomyślał sobie Reinhardt. Rozumiał ich aż nadto dobrze; być może postępowałby podobnie, gdyby tylko miał gwarancję, że postrzał byłby równoznaczny z szybką i bezbolesną śmiercią.
Zodiakalnie, patologiczny Wodnik z roku Stanu Wojennego. Wbrew pozorom samotnik, mizantrop i introwertyk.
Z wykształcenia lingwista, z zamiłowania historyk wojskowości, z zawodu na co dzień tłumacz kabinowy ang-pol-ros.
Obecnie stalker.
Czarnobylem zafascynowany, odkąd tylko dowiedział się, po co brał wiosną ’86 ten niedobry proszek w kapsułkach z opłatka.
Swoje związki ze Wschodem i stosunek do słowiańskości określa jako typowy love-hate relationship.
Od zawsze rozerwany pomiędzy Skansenem w Łowiczu a Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie, osiadł w końcu pod lasem niedaleko Sochaczewa.